Jessea Perry writes under the pen name Avery Williams. She was born the day after Halloween in Los Angeles, and has since lived in five different states due to her father’s job as a radio disc jockey (though she sometimes claims her parents were in the circus). Now she makes her home in Oakland with her husband and two dastardly kittens. She enjoys riding her bicycle around town and working on her hundred-year-old house. She is also a poet.http://www.IncarnationSeries.com
"Miłość alchemika" to kolejna książka niespodzianka po "Ukochanym nieśmiertelnym". Okładka i opis sugerują krótką słabą młodzieżówkę, a tu zaskoczenie. Dostajemy świetnie napisany paranormal romance z nietypowym tematem, ciekawą bohaterką i świetnym studium psychologicznym postaci.
Główna bohaterka padła ofiarą tajemniczego czaru alchemika, dzięki czemu uniknęła śmierci ale w zamian za to została zakładnikiem swojej pierwszej miłości - tytułowego alchemika, będąc jego zakładniczką przez wieki. Naiwne uczucie zamieniło się w toksyczną miłość. Toksyczną do tego stopnia, że niegdysiejszy ukochany, wybiera Ci ciała, imiona, a nawet przyjaciół. Jak się z tego wyplątać, kiedy potwór śledzi każdy twój ruch, a ty nie chcesz więcej przedłużać pustej egzystencji okupionej cierpieniem innych?
Bardzo mi się podobała ta opowieść. Historia o kobiecie, która jest ofiarą, a stara się nie być więcej kątem dla innych i nie upaść na moralne dno - więc walczy i z każdą podjętą decyzją rośnie w siłę. Pytanie czy zdezerteruje czy stanie przeciw swojemu oprawcy. Lektura dojrzała i zdecydowanie dla czytelników 17+.
Największy problem dla mnie to brak kontynuacji na polskim rynku. Oryginalnie jest to trylogia, więc zanęcono mnie historią, której nie rozwinę i nie skończę. Wielka szkoda, bo chętnie przeczytałabym dalsze losy tej bohaterki.
Ilość nie pokończonych serii w języku polskim zasługuje na osobną grupę na FB. Bierze mnie wielka złość kiedy myślę o tym, ile mam serii na półkach, których nigdy nie poznam kontynuacji i zakończenia.
No cóż…
Historia i postacie są proste. To może działać w przypadku fabuły, jednak co do bohaterów rzadko przynosi to dobry skutek. Ale właśnie prostota tej powieści jest jej największą wadą. Bo pomysł jest dobry i otwiera wiele drzwi do poprowadzenia powieści, ale autorka poszła w stronę bardzo młodzieżową, nastawioną na nastoletnie rozterki.
Fabuła tak naprawdę jest nijaka, otwierane są jakieś watki, ma się wrażenie, że zmierzamy do czegoś wielkiego, jakiegoś punktu kulminacyjnego, znamiennego wydarzenia, ale nic takiego się dzieje. Bohaterowie są za to nudni, jednowymiarowi, irytujący. Główna postać, która ma kilka wieków za sobą zachowuje się jak typowa współczesna nastolatka.
Sam zarys fabuły stwarza ogromne pole do rozważań na temat moralności i śmiertelności, a tak naprawdę wątki te są tak płytkie, nieznaczące w tej powieści, że zostaje nam tylko głupawa historia o nastolatce, która wplątała się w toksyczną relację, a teraz chce uwolnić się od przeszłości, by kochać i żyć z cudownym chłopakiem, dzięki któremu tak naprawdę poznała, czym jest miłość, dom i rodzina. Eh…
A mogła wyjść z tego naprawdę ciekawa, refleksyjna powieść.